Centrum analityczne imienia Jurija Lewady w czerwcu tego roku
przeprowadziło wśród mieszkańców Rosji ankietę poświęconą temu, jakie zmiany
zaszły w społeczeństwie rosyjskim oraz w kręgach władzy przez ostatnie dwie
dekady. Na pytanie, czy 20 lat po upadku ZSRR Rosjanie zachowali cechy
człowieka radzieckiego, ponad ¾ ankietowanych odpowiedziała, że zmienili się
zupełnie lub bardzo, a zaledwie 14 % uznało, że zmiany te są niewielkie, bądź
żadne. Co najbardziej różni współczesnego Rosjanina od obywatela Związku
Radzieckiego? Przede wszystkim, jak twierdzi blisko 60% pytanych, dzisiejszy
mieszkaniec Federacji Rosyjskiej jest o wiele bardziej chłodny i wyrachowany. Brak
mu także wyrozumiałości w stosunku do drugiego człowieka (wskazało na tę cechę
35% ankietowanych). Potwierdza to powszechny pogląd, iż w dzisiejszych czasach
wśród Rosjan zanika powoli poczucie solidarności, a także zakorzeniony silnie w mentalności rosyjskiej kolektywizm, co
wpływa na pogorszenie stosunków międzyludzkich. Ponadto, przeciętny mieszkaniec
Rosji stał się biedniejszy, stracił także nadzieję na lepszą przyszłość. 22%
badanych wskazało, że jest bardziej zależny od władzy i przełożonych, a tylko
30%, że wraz z upadkiem systemu komunistycznego zyskał wolność i swobody
obywatelskie. Zaledwie 1/5 pytanych przyznała, że dzisiaj Rosjanom żyje się
lepiej, niż 20 lat temu, więcej wiedzą o świecie, są zdrowsi i bardziej
praktyczni.
Jeśli zaś chodzi o władze Federacji, 65% ankietowanych wskazuje,
że zmieniły się bardzo lub całkowicie, jednak aż 1/5 nie dostrzega zbyt wielu
różnic pomiędzy rządami KPZR a Jednej Rosji. Największą różnicą jest, zdaniem
połowy badanych, fakt, iż współczesna elita polityczna przestała troszczyć się
o prostych ludzi, dba wyłącznie o zabezpieczenie własnych interesów. Z kolei aż
43% wskazało, że politycy nie są w stanie poradzić sobie z problemami, które
stanęły przed Rosją w XXI wieku.
Wyniki
te wskazują, że Rosjanie nadal czują nostalgię za Związkiem Radzieckim, przy
czym tego typu sentymentalną ocenę przeszłości tylko do pewnego stopnia można
uznać za typową dla społeczeństw państw byłego bloku wschodniego (popularne
jeśli chodzi o starsze pokolenia stwierdzenie, że kiedyś żyło się lepiej,
rosnące wśród młodych ludzi zainteresowanie kulturą tamtego okresu). Przyczyną
owej tęsknoty jest realne pogorszenie się materialnego położenia wielu
obywateli Federacji Rosyjskiej, zwłaszcza w „lichych” latach 90., kiedy to
sytuacja gospodarcza w kraju była niemal katastrofalna: na wypłaty trzeba było
czekać długie miesiące, a nawet lata, wynagrodzenia oraz emerytury był głodowe,
wskutek dzikiej prywatyzacji rosły nierówności społeczne – powstawały pierwsze
fortuny, oczywiście ludzi związanych z władzą, a ci, którym udało się mimo
wszystko odbić od dna stracili swoje oszczędności w 1998 roku, po ogłoszeniu
przez Rosji niewypłacalności. Ponadto Rosja przestała być uznawana na jednego z
dwóch najważniejszych graczy na arenie międzynarodowej. Rosjan zniechęcało
także skandalizujące zachowanie Borysa Jelcyna. W porównaniu z panującym
wówczas chaosem okres radziecki dawał obywatelom stabilność i przekonanie o
wielkości własnego państwa.
Nastroje w społeczeństwie uległy poprawie po dojściu do władzy Władimira Putina, nieprzypadkowo
odwołującego się do radzieckiej spuścizny. Nowy prezydent uderzał właśnie w ową nostalgię Rosjan, mówiąc: "Kto nie tęskni za ZSRR, musi nie
mieć serca. Kto chce jego powrotu, nie ma rozumu". Główną zasługą Putina było wyprowadzenie kraju z chaosu gospodarczego lat 90. i zapewnienie obywatelom wytęsknionej stabilizacji.
Putin,
aby usprawiedliwić kształt własnej polityki, szeroko odwołuje się do historii,
dokonując jej reinterpretacji zgodnie w własnymi potrzebami. Jak twierdzi znany
publicysta Wiktor Jerofiejew, w historiografii rosyjskiej panuje totalny chaos.
Z jednej strony w podręcznikach szkolnych potępia się zbrodnie
stalinowskie, z drugiej zaś państwo oficjalnie przejmuje dziedzictwo Związku
Radzieckiego, przedstawiając skrajnie nacjonalistyczną wizję dziejów. Jest to
stosowanie podwójnych standardów – frakcja rządząca odrzuca politykę wewnętrzną
ZSRR, uznając jednocześnie, że jego polityka zagraniczna (dążenie do budowy
imperium, pozycja jednego z najsilniejszych graczy na arenie międzynarodowej,
interwencje w krajach satelickich) jest jak najbardziej do przyjęcia
i powinna znaleźć swoją kontynuację we współczesnej Rosji. Pisarz
dodaje, że w ciągu ostatnich dwóch dekad „podobnie jak w Niemczech po I wojnie
światowej - pojawiła się w społeczeństwie frustracja spowodowana tym, że Rosja
straciła określoną pozycję w świecie. I obecnie odbudowuje ją z trudem.
Politycy takie nastroje wykorzystują i rozdymają na siłę poczucie dumy narodowej”.
Tęsknota za Związkiem Radzieckim
przekłada się bezpośrednio na negatywną ocenę pierestrojki. Za winnego upadku
imperium uznaje się Michaiła Gorbaczowa. Polityka, który na Zachodzie cieszy
się dużą popularnością i uznaniem, rodacy oceniają negatywnie. Kiedy w sierpniu
tego roku agencja RIA Nowosti na swoim niemieckojęzycznym mikroblogu oraz na
portalu Twitter podała fałszywą wiadomość o śmierci byłego I sekretarza KPZR, w
Internecie pojawiło się wiele komentarzy świadczących o nienawiści do polityka.
Określano go mianem zdrajcy oraz Judy Gorbaczowa, pisano, że sprzedał Związek
Radziecki za 30 srebrników. W potoku obelg znalazły się tylko nieliczne głosy
poparcia.
Krytyczna ocena
pierestrojki świadczy o tym, że społeczeństwo rosyjskie rzeczywiście nie
zmieniło się tak bardzo od upadku ZSRR. Współczesny Rosjanin ma w sobie wiele
cech typowych dla tzw. człowieka radzieckiego. Termin ten wprowadził do
socjologii w 1982 roku rosyjski badacz emigracyjny Aleksander Zinowiew. „Sowok”, czyli homo soveticus,
to człowiek całkowicie podporządkowany władzy i kolektywowi, oportunista i
koniunkturalista, którego charakteryzuje pełne zniewolenie intelektualne,
bierność, agresja wobec słabszych, uniżoność wobec silniejszych oraz postawa
ucieczki od odpowiedzialności i wolności. Człowiek radziecki nie jest ofiarą
systemu politycznego, ale jego produktem oraz siłą podtrzymującą jego
istnienie.
We
wrześniu tego roku Centrum analityczne im. Jurija Lewady wspólnie ze
stowarzyszeniem Memoriał zorganizowało seminarium poświęcone przejawom mentalności radzieckiej w społeczeństwie rosyjskim. Zdaniem badaczy Lwa Gudkowa
i Iriny Karacuboj współczesny obywatel Federacji Rosyjskiej nadal jest
podporządkowany władzy, pozostając z nią w relacjach paternalistycznych. Jego
osobowość kształtowała się w systemie zakazów i ograniczeń, przez co ma bardzo
niskie wymagania wobec rządzących i skupiony jest na zaspokojeniu podstawowych
potrzeb. Nie odczuwa potrzeby samorealizacji, aktywności, nie jest mobilny, przez
co nie może stać się świadomym obywatelem, nadal jest poddanym. Jest to główna
przyczyna niemożności wykształcenia przez Rosjan społeczeństwa obywatelskiego,
które wzięłoby na siebie ciężar sprawowania funkcji kontrolnej wobec władzy.
Jeśli można mówić o transformacji systemu politycznego Rosji, nie dotyczy to
jeszcze do końca sposobu myślenia przeciętnego obywatela. Przystosowany do
przeżycia w systemie totalitarnym, nie dostrzega wad rosyjskiej „demokracji”,
która, mimo 20-letniego stażu, nie przystaje do wzorców zachodnich,
przypominając raczej dyktaturę.
Warto
zauważyć, że jak wskazuje Tatiana Worożejkina, cechy człowieka sowieckiego nie
zostały ukształtowane wyłącznie przez system komunistyczny. Ich korzenie
sięgają już carskiej Rosji i są typowe dla poddanego Imperium Rosyjskiego.
Zdanie badaczki znajduję poparcie wśród historyków, którzy twierdzą, iż rosyjska
pokora wobec rządzących wyrosła na gruncie patriarchalnego modelu władzy, w
którym car był ojcem swych poddanych, stał ponad prawem i nie miał sobie
równych. Stąd tylko krok do kultu jednostki, który w dzisiejszych czasach
znajduje swoje odzwierciedlenie w niepodzielnej władzy cieszącego się
popularnością Władimira Putina.
Kilka tygodni
temu prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka ogłosił, że uważa się za
człowieka radzieckiego i tęskni za ZSRR, który był, jego zdaniem, czynnikiem
stabilizującym stosunki międzynarodowe. Taka wypowiedź na pewno spodobała się
Władimirowi Putinowi, który od 2011 roku może nieco obawiać się o swoją
pozycję, w świetle protestów i krytyki prowadzonej przez niego polityki. Jednak czy wystąpienia na Placu Błotnym i aktywność opozycji w mediach elektronicznych dały początek narodzinom w Rosji społeczeństwa obywatelskiego? Aby się przekonać, przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz