Ostatni rok obfitował w podróże na mniejszą i większą skalę. Do najbardziej znaczących należał wyjazd na Kaukaz i niemal 3 tygodnie spędzone ze wspaniałą siedmioosobową ekipą w Armenii i Gruzji.
Wiosną tego roku udało mi się w końcu po 4 latach nieobecności i ogromnej tęsknoty wrócić do Czech. Powrót był krótki, ale obfitował w nowe doświadczenia i inspiracje do rozpoczęcia kilku projektów, głownie kulinarnych.
Mam na koncie również kilka podróży po Polsce, ale za to z wątkiem wschodnim: Łódź z domieszką Kazachstanu, gruzińskie smaki w Kazimierzu Dolnym, ormiański Ararat w Nałęczowie i czeskie klimaty w Lublinie.
O wszystkim tym napiszę już wkrótce. Jest jednak pewna sprawa, która teraz wysuwa się na pierwszy plan. Chodzi o podróż do Uzbekistanu i wycieczkę nad umierające powoli Morze Aralskie. Jeśli czytaliście książkę Bartka Sabeli „Może morze wróci”, doskonale znacie sprawę. Jeśli nie, koniecznie po reportaż sięgnijcie, bo jest świetny. Był jedną z inspiracji do wyruszenia w tę egzotyczną podróż.
Tym razem ruszamy na Wschód dwuosobową ekipą (mimo długotrwałych poszukiwań nie udało się znaleźć więcej paputczikow). Podróż zacznie się 24 sierpnia i potrwa do 10 września. W Uzbekistanie spędzimy 15 dni. Dotrzemy tam samolotem z Mińska, więc po drodze zawitamy na Białorusi.
Naszymi przystankami w Uzbekistanie będą m. in. Taszkent, Samarkanda, Buchara, Chiwa i Nukus. Dwa dni poświęcimy na podróż terenówką nad Morze Aralskie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, we wrześniu wrócimy do Polski z bagażem niesamowitych wspomnień, pięknych zdjęć, aromatycznych przypraw, nowych znajomych i niezapomnianych doświadczeń. Trzymajcie kciuki!
Wiosną tego roku udało mi się w końcu po 4 latach nieobecności i ogromnej tęsknoty wrócić do Czech. Powrót był krótki, ale obfitował w nowe doświadczenia i inspiracje do rozpoczęcia kilku projektów, głownie kulinarnych.
Mam na koncie również kilka podróży po Polsce, ale za to z wątkiem wschodnim: Łódź z domieszką Kazachstanu, gruzińskie smaki w Kazimierzu Dolnym, ormiański Ararat w Nałęczowie i czeskie klimaty w Lublinie.
O wszystkim tym napiszę już wkrótce. Jest jednak pewna sprawa, która teraz wysuwa się na pierwszy plan. Chodzi o podróż do Uzbekistanu i wycieczkę nad umierające powoli Morze Aralskie. Jeśli czytaliście książkę Bartka Sabeli „Może morze wróci”, doskonale znacie sprawę. Jeśli nie, koniecznie po reportaż sięgnijcie, bo jest świetny. Był jedną z inspiracji do wyruszenia w tę egzotyczną podróż.
Tym razem ruszamy na Wschód dwuosobową ekipą (mimo długotrwałych poszukiwań nie udało się znaleźć więcej paputczikow). Podróż zacznie się 24 sierpnia i potrwa do 10 września. W Uzbekistanie spędzimy 15 dni. Dotrzemy tam samolotem z Mińska, więc po drodze zawitamy na Białorusi.
Naszymi przystankami w Uzbekistanie będą m. in. Taszkent, Samarkanda, Buchara, Chiwa i Nukus. Dwa dni poświęcimy na podróż terenówką nad Morze Aralskie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, we wrześniu wrócimy do Polski z bagażem niesamowitych wspomnień, pięknych zdjęć, aromatycznych przypraw, nowych znajomych i niezapomnianych doświadczeń. Trzymajcie kciuki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz