czwartek, 7 listopada 2013

Dawno temu w Moskwie



Rok 1972. Kojarzy mi się z Olimpiadą w Monachium i Czarnym Wrześniem, z Frakcją Czerwonej Armii i IRĄ, z wojną w Wietnamie i aferą Watergate, z Nixonem, Gierkiem, "Ojcem chrzestnym" i serialem "M.A.S.H.". 

W ZSRR w 1972 roku też się działo. W lutym radziecka sonda Łuna 20 wylądowała na Księżycu. W maju Richard Nixon jako pierwszy amerykański prezydent przybył do Moskwy, a USA i ZSRR zawarły układ tzw. SALT I o ograniczeniu systemów obrony przeciwrakietowej na czas nieograniczony, co nie przeszkadzało Rosjanom w kilka tygodni później przeprowadzić podziemnej próby atomowej. Był to rok katastrof lotniczych. 31 sierpnia w katastrofie Iła-18 pod Magnitogorskiem zginęło 101 osób, 2 października do podobnego wydarzenia doszło pod Soczi - zginęło wówczas 109 osób, a niespełna 2 tygodnie później w katastrofie Iła-62 w miejscowości Krasnaja Polana na południu kraju śmierć poniosły 174 osoby.
Z kolei 1 września w Reykjavíku zakończył się szachowy „mecz stulecia” o mistrzostwo świata, w którym Amerykanin Bobby Fischer pokonał Borysa Spasskiego z ZSRR. 

A jak wyglądała Moskwa w 1972 roku? Cofnijmy się 4 dekady w przeszłość i wybierzmy się na wirtualny spacer po mieście.


Na początek sobór Wasyla Błogosławionego na  Placu Czerwonym, a przed nim pomnik Minina i Pożarskiego. Jak widać, niewiele się dzisiaj to miejsce zmieniło.


A tu siedziba Mossowietu, czyli Moskiewskiej rad miejskiej, a naprzeciwko pomnik założyciela Moskwy Jurija Dołgorukiego (Długorękiego). Obecnie w tym budynku mieści się siedziba mera Moskwy. Do niedawna funkcję tę sprawował Jurij Łużkow, któremu również przypisano przydomek Długoręki. 


Uniwersytet Moskiewski im. Michaiła Łomonosowa mieści się na Worobjowych Gorach. Z miejsca, gdzie zrobiono fotografię rozciąga się widok na...


Łużniki - wtedy stadion nosił imię Lenina, z resztą jak większość ważnych miejsc w stolicy. Nazwę zmieniono w 1992 roku - obecna pochodzi od terenu, który jest dość grząski, podmokły i bagienny. Na Łużnikach odbywały się Letnie Igrzyska Olimpijskie w 1980 roku, zaś w 1990 roku swój ostatni koncert zagrał tam Wiktor Coj z grupą Kino.


I jedna z naziemnych stacji moskiewskiego metra "Worobjowe gory", w roku 1972 nazywała się "Lieninskije gory".


Na kolejnym zdjęciu moskiewski Teatr Bolszoj, do dzisiaj zachował się stojący przed nim ogromny pomnik Karola Marksa.



Kolejne dwie fotografie przedstawiają WDNCh, czyli Ogólnorosyjskie Centrum Wystawowe, którego budowa rozpoczęła się w II połowie lat 30. na rozkaz Stalina. Narody Związku Radzieckiego miały prezentować tam swoją kulturę i osiągnięcia. Wyszło z tego coś w stylu radzieckiego Expo. 


Tuż obok nadal znajduje się słynna rzeźba Wiery Muchiny "Robotnik i kołchoźnica". Autorka znana jest również z tego, że zaprojektowała kultowy rosyjski granionnyj stakan, zaś rzeźbę doskonale kojarzą wszyscy miłośnicy produkcji Mosfilmu - od 1947 roku jest ona bowiem symbolem wytwórni filmowej.



Aleksander Sergiejewicz Puszkin - chyba najbardziej znany rosyjski poeta, zwłaszcza wśród Polaków, którym kojarzy się z naszym romantykiem Mickiewiczem. Pomnik Puszkina stoi na placu jego imienia. 


Wieża telewizyjna Ostankino - obecnie najwyższy w Europie budynek, liczy sobie 540 metrów i 10 centymetrów. Do 1975 roku, kiedy wybudowano CN Tower w Toronto, Ostankino było najwyższą budowlą na świecie, a powstało dla uczczenia 50 rocznicy rewolucji październikowej. 


Tu z kolei widok na hotel "Ukraina". Kto był w Warszawie, widział na pewno jego bliźniaka. W Moskwie takich stalinowskich wysotek jest siedem. Jedna z nich to budynek Uniwersytetu Moskiewskiego, który pojawił się wyżej.


A tu hotel "Rossija", wybudowany w latach 60., był jednym z największych na świecie - 3182 pokoje mieściły 5300 osób. Hotel zamknięto w 2006 roku, a budynek przeznaczono do rozbiórki.




Tego miejsca nie trzeba opisywać, na trzech fotografiach wyżej oczywiście Kreml. Z tym że pomnika Lenina już tam nie ma. Jednak nie trzeba daleko iść, żeby na niego trafić. Na Placu Czerwonym nadal znajduje się Mauzoleum Lenina, chociaż moskwianie toczyli już wiele debat, czy nie przenieść szczątków polityka w bardziej odpowiednie miejsce. No i w samej Moskwie takich pomników czy tablic upamiętniających przywódcę bolszewików jest bez liku. Imię Lenina nosi m.in. metro czy biblioteka.


I na koniec prospekt Kalinina, dzisiaj znany jako Nowy Arbat.

Tekst zainspirowany starymi widokówkami z 1972 roku, które przypadkiem wpadły mi w ręce. Już niedługo podobny wpis o Kijowie.

Komuno, wróć? O nostalgii za Związkiem Radzieckim

Centrum analityczne imienia Jurija Lewady w czerwcu tego roku przeprowadziło wśród mieszkańców Rosji ankietę poświęconą temu, jakie zmiany zaszły w społeczeństwie rosyjskim oraz w kręgach władzy przez ostatnie dwie dekady. Na pytanie, czy 20 lat po upadku ZSRR Rosjanie zachowali cechy człowieka radzieckiego, ponad ¾ ankietowanych odpowiedziała, że zmienili się zupełnie lub bardzo, a zaledwie 14 % uznało, że zmiany te są niewielkie, bądź żadne. Co najbardziej różni współczesnego Rosjanina od obywatela Związku Radzieckiego? Przede wszystkim, jak twierdzi blisko 60% pytanych, dzisiejszy mieszkaniec Federacji Rosyjskiej jest o wiele bardziej chłodny i wyrachowany. Brak mu także wyrozumiałości w stosunku do drugiego człowieka (wskazało na tę cechę 35% ankietowanych). Potwierdza to powszechny pogląd, iż w dzisiejszych czasach wśród Rosjan zanika powoli poczucie solidarności, a także zakorzeniony silnie w mentalności rosyjskiej kolektywizm, co wpływa na pogorszenie stosunków międzyludzkich. Ponadto, przeciętny mieszkaniec Rosji stał się biedniejszy, stracił także nadzieję na lepszą przyszłość. 22% badanych wskazało, że jest bardziej zależny od władzy i przełożonych, a tylko 30%, że wraz z upadkiem systemu komunistycznego zyskał wolność i swobody obywatelskie. Zaledwie 1/5 pytanych przyznała, że dzisiaj Rosjanom żyje się lepiej, niż 20 lat temu, więcej wiedzą o świecie, są zdrowsi i bardziej praktyczni.

Jeśli zaś chodzi o władze Federacji, 65% ankietowanych wskazuje, że zmieniły się bardzo lub całkowicie, jednak aż 1/5 nie dostrzega zbyt wielu różnic pomiędzy rządami KPZR a Jednej Rosji. Największą różnicą jest, zdaniem połowy badanych, fakt, iż współczesna elita polityczna przestała troszczyć się o prostych ludzi, dba wyłącznie o zabezpieczenie własnych interesów. Z kolei aż 43% wskazało, że politycy nie są w stanie poradzić sobie z problemami, które stanęły przed Rosją w XXI wieku. 

Wyniki te wskazują, że Rosjanie nadal czują nostalgię za Związkiem Radzieckim, przy czym tego typu sentymentalną ocenę przeszłości tylko do pewnego stopnia można uznać za typową dla społeczeństw państw byłego bloku wschodniego (popularne jeśli chodzi o starsze pokolenia stwierdzenie, że kiedyś żyło się lepiej, rosnące wśród młodych ludzi zainteresowanie kulturą tamtego okresu). Przyczyną owej tęsknoty jest realne pogorszenie się materialnego położenia wielu obywateli Federacji Rosyjskiej, zwłaszcza w „lichych” latach 90., kiedy to sytuacja gospodarcza w kraju była niemal katastrofalna: na wypłaty trzeba było czekać długie miesiące, a nawet lata, wynagrodzenia oraz emerytury był głodowe, wskutek dzikiej prywatyzacji rosły nierówności społeczne – powstawały pierwsze fortuny, oczywiście ludzi związanych z władzą, a ci, którym udało się mimo wszystko odbić od dna stracili swoje oszczędności w 1998 roku, po ogłoszeniu przez Rosji niewypłacalności. Ponadto Rosja przestała być uznawana na jednego z dwóch najważniejszych graczy na arenie międzynarodowej. Rosjan zniechęcało także skandalizujące zachowanie Borysa Jelcyna. W porównaniu z panującym wówczas chaosem okres radziecki dawał obywatelom stabilność i przekonanie o wielkości własnego państwa.

Nastroje w społeczeństwie uległy poprawie po dojściu do władzy Władimira Putina, nieprzypadkowo odwołującego się do radzieckiej spuścizny. Nowy prezydent uderzał właśnie w ową nostalgię Rosjan, mówiąc: "Kto nie tęskni za ZSRR, musi nie mieć serca. Kto chce jego powrotu, nie ma rozumu". Główną zasługą Putina było wyprowadzenie kraju z chaosu gospodarczego lat 90. i zapewnienie obywatelom wytęsknionej stabilizacji. 

Putin, aby usprawiedliwić kształt własnej polityki, szeroko odwołuje się do historii, dokonując jej reinterpretacji zgodnie w własnymi potrzebami. Jak twierdzi znany publicysta Wiktor Jerofiejew, w historiografii rosyjskiej panuje totalny chaos. Z jednej strony w podręcznikach szkolnych potępia się zbrodnie stalinowskie, z drugiej zaś państwo oficjalnie przejmuje dziedzictwo Związku Radzieckiego, przedstawiając skrajnie nacjonalistyczną wizję dziejów. Jest to stosowanie podwójnych standardów – frakcja rządząca odrzuca politykę wewnętrzną ZSRR, uznając jednocześnie, że jego polityka zagraniczna (dążenie do budowy imperium, pozycja jednego z najsilniejszych graczy na arenie międzynarodowej, interwencje w krajach satelickich) jest jak najbardziej do przyjęcia i powinna znaleźć swoją kontynuację we współczesnej Rosji. Pisarz dodaje, że w ciągu ostatnich dwóch dekad „podobnie jak w Niemczech po I wojnie światowej - pojawiła się w społeczeństwie frustracja spowodowana tym, że Rosja straciła określoną pozycję w świecie. I obecnie odbudowuje ją z trudem. Politycy takie nastroje wykorzystują i rozdymają na siłę poczucie dumy narodowej”.

Tęsknota za Związkiem Radzieckim przekłada się bezpośrednio na negatywną ocenę pierestrojki. Za winnego upadku imperium uznaje się Michaiła Gorbaczowa. Polityka, który na Zachodzie cieszy się dużą popularnością i uznaniem, rodacy oceniają negatywnie. Kiedy w sierpniu tego roku agencja RIA Nowosti na swoim niemieckojęzycznym mikroblogu oraz na portalu Twitter podała fałszywą wiadomość o śmierci byłego I sekretarza KPZR, w Internecie pojawiło się wiele komentarzy świadczących o nienawiści do polityka. Określano go mianem zdrajcy oraz Judy Gorbaczowa, pisano, że sprzedał Związek Radziecki za 30 srebrników. W potoku obelg znalazły się tylko nieliczne głosy poparcia.

Krytyczna ocena pierestrojki świadczy o tym, że społeczeństwo rosyjskie rzeczywiście nie zmieniło się tak bardzo od upadku ZSRR. Współczesny Rosjanin ma w sobie wiele cech typowych dla tzw. człowieka radzieckiego. Termin ten wprowadził do socjologii w 1982 roku rosyjski badacz emigracyjny Aleksander Zinowiew. „Sowok”, czyli homo soveticus, to człowiek całkowicie podporządkowany władzy i kolektywowi, oportunista i koniunkturalista, którego charakteryzuje pełne zniewolenie intelektualne, bierność, agresja wobec słabszych, uniżoność wobec silniejszych oraz postawa ucieczki od odpowiedzialności i wolności. Człowiek radziecki nie jest ofiarą systemu politycznego, ale jego produktem oraz siłą podtrzymującą jego istnienie.

We wrześniu tego roku Centrum analityczne im. Jurija Lewady wspólnie ze stowarzyszeniem Memoriał zorganizowało seminarium poświęcone przejawom mentalności radzieckiej w społeczeństwie rosyjskim. Zdaniem badaczy Lwa Gudkowa i Iriny Karacuboj współczesny obywatel Federacji Rosyjskiej nadal jest podporządkowany władzy, pozostając z nią w relacjach paternalistycznych. Jego osobowość kształtowała się w systemie zakazów i ograniczeń, przez co ma bardzo niskie wymagania wobec rządzących i skupiony jest na zaspokojeniu podstawowych potrzeb. Nie odczuwa potrzeby samorealizacji, aktywności, nie jest mobilny, przez co nie może stać się świadomym obywatelem, nadal jest poddanym. Jest to główna przyczyna niemożności wykształcenia przez Rosjan społeczeństwa obywatelskiego, które wzięłoby na siebie ciężar sprawowania funkcji kontrolnej wobec władzy. Jeśli można mówić o transformacji systemu politycznego Rosji, nie dotyczy to jeszcze do końca sposobu myślenia przeciętnego obywatela. Przystosowany do przeżycia w systemie totalitarnym, nie dostrzega wad rosyjskiej „demokracji”, która, mimo 20-letniego stażu, nie przystaje do wzorców zachodnich, przypominając raczej dyktaturę.

Warto zauważyć, że jak wskazuje Tatiana Worożejkina, cechy człowieka sowieckiego nie zostały ukształtowane wyłącznie przez system komunistyczny. Ich korzenie sięgają już carskiej Rosji i są typowe dla poddanego Imperium Rosyjskiego. Zdanie badaczki znajduję poparcie wśród historyków, którzy twierdzą, iż rosyjska pokora wobec rządzących wyrosła na gruncie patriarchalnego modelu władzy, w którym car był ojcem swych poddanych, stał ponad prawem i nie miał sobie równych. Stąd tylko krok do kultu jednostki, który w dzisiejszych czasach znajduje swoje odzwierciedlenie w niepodzielnej władzy cieszącego się popularnością Władimira Putina.

Kilka tygodni temu prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka ogłosił, że uważa się za człowieka radzieckiego i tęskni za ZSRR, który był, jego zdaniem, czynnikiem stabilizującym stosunki międzynarodowe. Taka wypowiedź na pewno spodobała się Władimirowi Putinowi, który od 2011 roku może nieco obawiać się o swoją pozycję, w świetle protestów i krytyki prowadzonej przez niego polityki.  Jednak czy wystąpienia na Placu Błotnym i aktywność opozycji w mediach elektronicznych dały początek narodzinom w Rosji społeczeństwa obywatelskiego? Aby się przekonać, przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.