piątek, 7 stycznia 2011

Czech jest cyklistą, który garbi się, gdy pedałuje

- mawiał Adolf Hitler. Hitler nie przepadał za Czechami, którzy, jako Słowianie, do pięt nie dorastali aryjskiemu nadczłowiekowi. Dlatego w dwóch kęsach pożarł ich kraj (pierwszy kawałek odgryzł w roku 1938, drugi - w marcu 1939), wykorzystując jego potencjał gospodarczy i spore zasoby taniej siły roboczej, aby umocnić swoją pozycję w przededniu II wojny światowej. W tym momencie zaczyna się akcja filmu Marka Najbrta Protektor.

Hana Vrbatová (Jana Plodková) jest młodą i obiecującą aktorką, mającą zadatki na gwiazdę srebrnego ekranu. Jej kariera zostaje przerwana wraz z wkroczeniem do Czechosłowacji wojsk niemieckich i utworzeniem Protektoratu Czech i Moraw. Ze względu na żydowskie pochodzenie Hana musi zniknąć z życia publicznego. Schronienia szuka w domu, u boku oddanego i nieco zazdrosnego męża (Marek Daniel). Dziennikarz Emil Vrbata, chcąc zapewnić żonie bezpieczeństwo, zgadza się zostać prezenterem Czechosłowackiego Radia, w tamtym okresie znajdującego się po kontrolą okupanta i rozpowszechniającego treści propagandowe.

Z biegiem czasu życie w ukryciu i izolacja coraz bardziej doskwierają Hanie. Podczas gdy jej mąż wędruje od przyjęcia do przyjęcia, obracając się w środowisku kolaborantów i zaliczając kolejne romanse, była aktorka coraz częściej po kryjomu wychodzi z domu, łamiąc wszelkie zakazy i ograniczenia nałożone na Żydów. Wspólnika znajduje w młodym fotografie, który dokumentuje jej wyczyny. Małżeństwo Vrbatów rozpada się. Kiedy w Pradze dochodzi zamachu na Reichsprotektora Reinharda Heydricha sytuacja w kraju diametralnie się pogarsza.

Protektor nie jest kolejnym filmem ukazującym heroiczną postawę człowieka w obliczu wojny. Emil Vrbata to nie Oscar Schindler, daleko mu do Ireny Sendlerowej. Jest po prostu człowiekiem, który stara się uchronić swoją żonę przed śmiercią w obozie koncentracyjnym. Nie leży mu specjalnie na sercu los innych Żydów. Nie chce zbawić świata i nie wykazuje się żadnym bohaterstwem. Jego działania podyktowane są raczej względami utylitarnymi. Robi to co musi, by jakoś przeżyć okres wojennej zawieruchy, nawet jeżeli oznacza to pewne kompromisy moralne i kolaborację.

Hana zdaje się nie dostrzegać, w jak komfortowej (biorąc pod uwagę dramatyczne okoliczności) sytuacji się znajduje. Ignorując grożące jej niebezpieczeństwo igra z losem szukając jakiejś odmiany dla czterech ścian swojego pustego mieszkania, jakiejś namiastki dawnego życia. Dopiero kiedy spotka starego znajomego, również Żyda, zrozumie, o jak wysoką stawkę toczy się gra.

Film Najbrta łączy w sobie ciekawą treść oraz oryginalną i dopracowaną w każdym calu formę. Twórcy zręcznie uniknęli patosu wzbogacając historię o kilka wątków komicznych (o tym, dlaczego nawet z najbardziej tragicznych wydarzeń Czesi potrafią się śmiać można przeczytać tutaj). Udało im się wytworzyć unikalny klimat, również dzięki szarym, wypranym z kolorów zdjęciom, a także wspaniałej muzyce rodem z filmów z lat 30. W tym kontekście Protektora można porównać do Rewersu Borysa Lankosza, który, niczym wehikuł czasu, na dwie godziny przenosi widza w lata 50.

Obraz Najbrta cechują typowe dla kina postmodernistycznego autotematyzm (wątek filmu w filmie), bohaterowie, których postawy wymykają się jednoznacznej ocenie moralnej, humorystyczne ujęcie poważnych tematów, a także zerwanie z chronologią, przeskoki czasowe oraz pomieszanie wątków fikcyjnych i rzeczywistych.


Protektor miał swoją premierę w 2009 roku. Czeska Akademia Filmowa i Telewizyjna w ubiegłym roku przyznała mu aż sześć Czeskich Lwów. Obraz zwyciężył w kategoriach: najlepszy film, najlepszy reżyser i najlepsza aktorka. Otrzymał też nagrody za montaż, muzykę i scenariusz. Niestety, do tej pory nie zainteresował się nim żaden z polskich dystrybutorów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz